To były niezwykłe zajęcia o zwykłym bohaterze. 64 lata temu, dokładnie 17 maja 1960 roku, na nieczynnej już stacji kolejowej w Tawęcinie miał miejsce wypadek, który sprawił, że Józef Dzida, młody kapral MO, przez kilka miesięcy nie schodził z łam prasy polskiej i zagranicznej. To dla niego stworzono wyjątkową nagrodę - medal za ofiarność i odwagę, której laureatami stali się, tak jak Pan Józef, inni codzienni bohaterowie. Trafił nawet do szkolnej czytanki z kl. III jako "Bohaterski milicjant". Wszystko to za sprawą uratowania życia małemu dziecku. Józef Dzida, jeden z wielu ludzi oczekujących wtedy na pociąg w Tawęcinie, spostrzegł bawiącego się na torach małego, dwuletniego chłopca. Jako jedyny ruszył na pomoc dziecku w momencie, gdy na peron nadjeżdżała właśnie lokomotywa, ciągnąca za sobą skład wagonów. Nie mając już czasu na ucieczkę z chłopcem z torowiska, Józef Dzida położył się na torze, zasłaniając swoim ciałem dwuletnie dziecko. Pociąg przejechał nad nimi. Pan Józef został mocno poraniony i spędził kilka tygodni w lęborskim szpitalu, zanim wrócił do pracy w milicji. Natomiast małemu Józiowi Mularczykowi nic się nie stało, a Pan Józef Dzida stał się prawdziwym bohaterem, do którego jeszcze długo przychodziły listy od dzieci z całej Polski z życzeniami i podziękowaniami za jego czyn.
Nasi uczniowie nie tylko wysłuchali historii sprzed lat, która działa się na naszym terenie, w sąsiedniej gminie. Mieli możliwość obejrzeć stary podręcznik do języka polskiego z czytanką o dzielnym milicjancie z Tawęcina. Potem mogli przyjrzeć się zdjęciom opuszczonej stacji kolejowej w Tawęcinie i poznać historię nieczynnej już linii kolejowej Garczegorze - Choczewo - Wejherowo.
Życiorys i dokumenty poświadczające czyn Józefa Dzidy można obejrzeć na stronie lęborskiego "Stowarzyszenia na 102".
oprac. Magdalena Kubiak
